W Zamościu

„Napiszesz kilka słów o ślubie Weroniki Krzyśka?”

„okej, już do tego siadam”, ale najgorsze jest to, że o ślubie Weroniki i Krzyśka nie da się napisać tylko ot tak kilka słów. 
Na wstępie… już dawno na żadnym ślubie tak mocno się nie wzruszyłam, a było to dla mnie nie lada problem, bo nie dało się ukryć za filarem czy w bocznej nawie, ponieważ sala ślubów w zamojskim ratuszu jest niewielka.

Weronika i Krzysztof

Tak odmiennych osobowości nie poznaliśmy już dawno. Mają całkowicie różne temperamenty, naprawdę klasyczne przeciwności. Mimo to przy tym tak pięknie się uzupełniają. Oni tak na siebie patrzą. Pełni wzruszenia, zaufania i szczerości. Z takim oddaniem Krzysztof czekał na Weronikę tuż przed ceremonią. Byli dziecięcko zagubieni i uroczy w swojej miłości do siebie. Weronika zaprosiła nas do domu rodzinnego na Roztocze. Miejsce magiczne, które skradło nasze serce i żałujemy, że nie mogliśmy pobyć tam dłużej. Dla nas te spotkania z rodzicami, rozmowy, poznawanie Waszego środowiska i Was samych to nieoceniona wartość w naszej pracy. Miejsce magiczne, siedlisko z duszą, odremontowana stara stodoła (przygotowana na poprawiny Weroniki i Krzyśka), dom z duszą z milionem pamiątek rodzinnych, stary sad, chłonęliśmy każdy moment tam spędzony…Trzeba podkreślić, że Weronika to typ mega zorganizowany i nic nie umknęło jej uwadze. Wszystko było perfekcyjnie zaplanowane w czasie, nawet to, że ubierała się na zapleczu  w salonie Just Blush, w którym dziewczyny kompleksowo zadbały o jej wygląd. Swoją droga gorąco polecamy. Wszystko co wychodzi spod rąk dziewczyn jest po prostu idealne i perfekcyjne, do tego w bardzo miłej i przyjacielskiej atmosferze. O dekoracje zadbała In love, przyjęcie odbyło się w restauracji hotelu Arte zaraz przy Ratuszu na Starym Mieście. Najbliższe osoby Weroniki i Krzysia tańczyły do playlisty utworzonej przez nich samych. Punktem wieczoru był wspólny spacer po uroczych uliczkach Zamościa (większość gości była przyjezdnych, sama Weronika i Krzysztof na co dzień mieszkają w mieście krasnali). Nie było typowego pleneru, ale w zamian był czas pełen wspomnień (odwiedziny w kawiarni gdzie przychodzili na kawę), niesamowite spotkania kataryniarza, rozmowy i czas typowo slow (co lubimy bardzo!). 
Tak naprawdę bardzo skrótowo o wyjątkowym dniu Weroniki i Krzysztofa. Bardzo się cieszymy, że mogliśmy być jego częścią. A datę ich ślubu zapamiętamy na długo, bo to także i nasza rocznica…